Jestem miniaturowym bulterierem. Mam na imię GACEK. Bardzo lubię jak
Pańcia tak do mnie mówi. Chyba, że zaraz dodaje „nie wolno!” albo
„feeee!”. A często dodaje, szczególnie, gdy chcę zjeść jej buty.
W rodowodzie mi wpisali CHINGACHGOOK od Rudej Wiedźmy. Nie mam różowego pojęcia jak się to wymawia, ale wygląda imponująco ;).
No wiesz, tę straszną bestię, co zagryza niewinne
istoty, ma pięć ton uścisku w zębach, że o legendarnej agresji nie
wspomnę? Bo ja nie widziałem... A znam ich wiele i wszystkie są bardzo
przyjacielskie. Poza tym... sam jestem bulterierem. Za to jakim!
Najprawdziwszym miniaturowym bulterierem. Szlachetnie urodzonym z dziada, pradziada.
I jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś o bulterierach, to wpadaj do mnie często. Bo najlepiej dowiadywać się u źródła a nie u tych co „słyszeli i wiedzą lepiej” ;).
Standardowe buliki podśmiewują się ze mnie, że jestem mały. No może i niewielkich gabarytów, ale na spacerach to one nadążają za mną jedynie... wzrokiem ;). Bo we mnie jest energia niespożyta.